Wczoraj wybrałam się do Teatru Zagłębia w Sosnowcu na sztukę „Między nami dobrze jest”. Jest to opowieść, o trzech pokoleniach kobiet stłoczonych pod jednym dachem w swej nicości i marazmie życiowym. Okres transformacji w Polsce odcisnął się ciężkim piętnem na bohaterkach spektaklu.

Poszukujące siebie, wegetujące w beznadziejności, bez celu i wizji przyszłości starają się nie odczuwać cierpienia z powodu tego, że nic nie mają.  Nie mając nic, nie mają też za czym tęsknić.

Zapewne nie jest to sztuka z gatunku tych łatwych i przyjemnych w odbiorze lecz tych, poruszających  dogłębnie a chwilami bolących  okrutnie. Troska o jednostkę i społeczeństwo, jakość życia powoduje, że wychodzimy ze spektaklu z przemyśleniami. Przywoływanie takich wartości jak  tożsamość narodowa czy tradycja skłaniają do refleksji i wychowują. Doskonała gra aktorska niezależnie od tego czy jest to główna bohaterka spektaklu czy też rola drugoplanowa powoduje, że odczucia co do sytuacji życiowej bohaterek potęgują się nie pozostawiając nas- widzów obojętnymi.  

Niestety sztukę tą zagrano na deskach Teatru Zagłębia po raz ostatni. Muszę przyznać, że do tej pory uczestniczyłam jedynie w takich uroczystościach jak  premiera,  a tym razem było to uroczyste pożegnanie z tytułem. Po zakończonej sztuce uczestniczyliśmy w pamiątkowym zdjęciu wraz z aktorami, później widzowie mogli otrzymać autografy od poszczególnych aktorów.

Jedną z aktorek Beatę Deutschman znam osobiście. Wcześniej widziałam ją w repertuarze komediowy i muszę przyznać, że za każdym razem jest przekonywująca i autentyczna w swoich rolach. Tym razem w spektaklu jest kwintesencją, podsumowaniem tego co dzieje się na scenie. Dla mnie to ciekawe doświadczenie znać aktorkę prywatnie oraz jako widz podziwiać jej talent aktorski. Przypomnę, że ta wspaniała a zarazem skromna aktorka wystąpiła ze swoim recitalem na spotkaniu rocznicowym Klubu Kobiet Biznesu niespełna 2 tygodnie temu.


Do zobaczenia w teatrze i nie tylko.