Od wielu lat  moim marzeniem było zobaczyć Niagarę na własne oczy. Miałam pełną świadomość tego, że wodospad po stronie kanadyjskiej prezentuje się zdecydowanie bardziej okazale. Prawie 900 metrów szerokości i 49 metrów wysokości mówią już wiele o tej atrakcji.

Dlatego też wakacyjny kierunek obrałam właśnie do tego kraju. Bazą wypadową był Montreal, gdzie  w chińskim biurze podróży zakupiłam trzydniową wycieczkę do Niagary obejmującą dwa noclegi w hotelu nieopodal wodospadu. Dzięki temu mogłam zobaczyć wodospad pod osłoną nocy pięknie  podświetlony oraz 15 minutowy pokaz fajerwerków.

Sam spacer wzdłuż wodospadu był dla mnie fascynujący. Huk nieustannie przelewającej się wody, duża 97 % wilgotność  powietrza potwierdzały dobitnie , że  tu i teraz jestem przy ogromnym wodospadzie.  

Kulminacją moich marzeń było   spotkanie w ciągu dnia  twarzą w twarz z wodospadem podczas rejsu statkiem, który podpływa pod same kaskady piętrzącej się wody. To dopiero atrakcja! Natura sama generuje potężny spektakl, który można zobaczyć.  Zdecydowanie to było to. W płaszczach  przeciwdeszczowych rozdawanych przez obsługę, w strumieniach wody, w przemokniętym ubraniu wydawać okrzyki radości i zachwytu.

Żadne zdjęcia czy filmy  nie są w stanie oddać  atmosfery tego krótkiego (kilkunastominutowego), ale fascynującego rejsu. Tam po prostu trzeba być. Dodatkową atrakcją jest przejście również w płaszczach przeciwdeszczowych przez system kanałów po to by dotrzeć na platformę widokową i jeszcze z bliższej odległości zobaczyć wodospad, prawie go dotknąć. Zobaczyć  go z innej perspektywy. Zarówno w dzień jak i w nocy wodospad zachwyca. Zdecydowanie warto go zobaczyć.

I jeszcze słów kilka o samym mieście w którym znajduje się wodospad. Tu znajdziemy restauracje, bary, hotele, sklepy,  figury woskowe, salony gier, wesołe miasteczko, kasyno. Wszystko mocno oświetlone, z huczącą muzyką i tłumem ludzi. Jeżeli ktoś lubi taką atmosferę to jest to zdecydowanie miejsce dla niego.