Foto. Wojciech Zakrzewski


1.Jesteś prezeską klubu sportowego KHNLK KOJOTKI Naprzód Janów Katowice. Powiedz proszę, jak do tego doszło, że w Katowicach-Janowie powstała hokejowa drużyna kobieca?

Kobiecy hokej w Naprzodzie Janów narodził się w 2005roku w wyniku ogólnopolskiego boomu na tworzenie żeńskich drużyn w (głównie) męskich klubach. Kobieca drużyna MUKS NJ od samego początku trwała w czołówce polskiego kobiecego hokeja, mimo że nigdy nie sięgnęła po tytuł Mistrza Polski. Dziewczyny swoim entuzjazmem i zaangażowaniem przyciągały wiele osób na swoje mecze i miały swoje stałe grono wiernych kibiców. Przez ostatnie kilka lat mój mąż, Damian, był kierownikiem tej drużyny i siłą rzeczy stałam się jedną z najwierniejszych fanek tej seniorskiej drużyny (choć przed poznaniem mojego męża nawet nie wiedziałam, że dziewczyny grają w hokeja..)!

Dzięki zaangażowaniu się w życie drużyny widzieliśmy od środka z jakimi problemami się borykają i co im doskwiera… Dziewczyny z wiekiem zmieniają swoje role życiowe – z uczennic stają się studentkami, matkami, pracownikami i rezygnują w gry w drużynie, a nie ma ich kto zastąpić.. To skłoniło nas do podjęcia nowatorskich (wciąż) kroków czyli..utworzenia nowego klubu i szkolenia wyłącznie młodych dziewczynek - doskonalenia ich jazdy na łyżwach i gry w hokeja oraz docelowo utworzenia drużyn 100% dziewczęcych grających w młodzieżowej lidze hokeja. Do tej pory dziewczynki uczyły się wyłącznie wśród chłopaków i stanowiły znikomy procent męskiej drużyny, co niestety było za mało by z nich utworzyć odrębną kobiecą ekipę.

Zaczęliśmy w październiku 2015r. Na pierwszym treningu pojawiło się zaledwie 5 dziewczynek w różnym wieku, a w nas pojawiły się wątpliwości.. Na szczęście nie poddaliśmy się i już po 2 miesiącach było ich ponad 20, których nie zrażała w żaden sposób wczesna pora treningu ani początkowe trudności na lodowej tafli. Zaledwie po roku treningów dziewczyny stanęły przed mega wyzwaniem i rozpoczęły regularną grę w lidze wśród drużyn chłopięcych. Chłopcy mieli (i wciąż mają) dużo większe doświadczenie niż nasze dziewczynki (zaczynali w wieku 6-7 lat a nie 9-10) jednak KOJOTKI w żaden sposób nie umniejszają swoją odwagą i zacięciem chłopakom. Już 3 sezony rozgrywek za nimi! Pierwotna drużyna seniorska kobiet niestety się rozpadła ale my z naszych juniorek budujemy kolejną (i to już niedługo!).

Stawiam mocno na promocję naszych dziewcząt, ich drużyn i ich dokonań. Dzięki temu, że jest o nich głośno i – wciąż w Polsce nie mają równych sobie drużyn – udało nam się już pojawić kilkukrotnie na zagranicznych turniejach – w ubiegłym roku w Kownie (Litwa) i Pekinie (Chiny), a w tym roku byłyśmy w Rydze (Łotwa). I nie powiedziałyśmy jeszcze ostatniego słowa!


2.Jesteś również wiceprzewodniczącą zarządu RJP 16 w dzielnicy Janów-Nikiszowiec. Jak Ty te wszystkie role godzisz bo przecież masz rodzinę i dzieci?

Podejmując decyzję o starcie w wyborach do samorządu dzielnicowego przede wszystkim zapytałam mojego męża o radę i przyzwolenie na podzielenie się z innymi tym co mamy najcenniejszego – wspólnym czasem dla rodziny. Mój mąż ma podobne spojrzenie na świat jak ja dlatego zgodził się na pomoc i wsparcie dla mnie w pracy lokalnego społecznika. Dziś całe nasze życie związane jest z dzielnicami Janów i Nikiszowiec – tu mieszkamy, tu pracujemy, tu prowadzimy klub sportowy, tu działamy lokalnie.

Tylko taka synergia ma sens. Zapytaj się mnie za kilka miesięcy jak daję radę to wszystko pogodzić kiedy na świat przyjdzie nasze kolejne dziecko  Dziś łatwo nie jest, a na pewno będzie jeszcze ciekawiej!


3. W tym roku za swoje osiągnięcia, postawę etyczną otrzymałaś tytuł Osobowość Kultury Sukcesu. Czym dla Ciebie jest sukces, jak go definiujesz?

Dopóki nie otrzymałam wyróżnienia przyznanego mi przez Kapitułę Klubu ani chwilę nie myślałam o tym, że już odniosłam jakiś sukces. Ja jestem w ciągłej drodze, pokonuję kolejne schody i wkraczam na nowe ścieżki. Nie nazywałam tego „osiągnięciem sukcesu”, bo według mnie – do sukcesu mam jeszcze daleką drogę. Swoje działania analizuję jedynie w kategoriach „dobre-złe” i to determinuje każdy mój kolejny krok. Chętnie się uczę od lepszych od siebie i przyznaję się do niewiedzy. Mierzę wysoko i lubię być liderem. Rzadko kiedy poddaję się i najczęściej podejmuję się tych działań, których nikt wcześniej nie zrobił („bo przecież miało się nie udać..”). Nie boję się odpowiedzialności i ciężkiej pracy. Lubię tworzyć możliwości i cieszyć się z innymi ich osiągnięciami.

Jestem bardzo dumna z Kojotek (naszych młodych hokeistek) – z każdej z nich bez względu na wiek. Jestem dumna, że są (wciąż) jedyne w Polsce, że są waleczne i zaangażowane, że się nie poddają.  Jestem dumna, że udało nam się stworzyć dla nich miejsce, w którym się rozwijają nie tylko sportowo ale też emocjonalnie, uczą się współpracy, radzenia sobie z problemami, podejmowania decyzji..a jak się uda to też poznają kawałek świata, co jest jedyną (narazie?) nagrodą za ich ciężką pracę.

Kiedy stanęłam z nimi w ubiegłym roku na Wielkim Murze Chińskim pomyślałam sobie „Jasny gwint, nie przesadzasz trochę z rozmachem Twoich planów?” i w odpowiedzi przypomniałam sobie motto Michelle Obamy: „Sukces nie polega na tym, ile pieniędzy zarabiasz, ale ile różnicy w życiu ludzi uda ci się zrobić” – i (widząc szczęście w oczach dziewczyn) już wiedziałam, że warto było! Jeśli tylko nadal uda mi się utrzymać równowagę pomiędzy życiem rodzinnym, zadowoleniem moich dzieci i wprowadzaniem dobrych zmian w naszym otoczeniu – to będzie mój 100% sukces.

Rozmowę przeprowadziła Iwona Tyrna-Łojek właścicielka marki "Kultura sukcesu" oraz firmy szkoleniowej AKREO, założycielka Klubu Kobiet Biznesu "Kultura Sukcesu"